Czytelnia
- Szczegóły
- Opublikowano: 01 luty 2011

II Zbójnickie Łostatki za nami. Impreza przy lekkim mrozie, ale za to w pięknym słońcu i śnieżnej oprawie odbyła się na polu biwakowym w Cięcinie Górnej.
Hukiem ze zbójnickiego pistolca kilka minut po 11 rozpoczęła się unikalna impreza, na którą jak się szacuję przybyło ok. dwóch tysięcy osób. W trakcie imprezy na przybyłych gości czekało wiele atrakcji m.in odsłonięcie 4 metrowej rzeźby zbójnika, występy grup kolędniczych - Dziadów, kuligi i przejazdy psimi zaprzęgami, promocja okolicznościowych publikacji nt zbójnictwa w naszym regionie, koncerty góralskich kapel, napitki i regionalna kuchnia z autentycznymi cięcińskimi oscypkami podawanymi na ciepło. Imprezę poprowadził Stanisław Jaskułka.
W trakcie cięcińskich Łostatków odbyła się również promocja powieści zbójnickiej "Beskidnicy" autorstwa Stanisława Noworyta. Książka zainspirowana takimi materiałami źródłowymi jak "Acta spraw Złoczyńców wszelakich, Dekreta skazańców Exequciei ostateczney" porusza dzieje zbójników, którzy działali na naszych terenach. Książkę czyta się jednym tchem. Kto nie zdążył jej nabyć w trakcie imprezy to można ją jeszcze dostać w siedzibie OPG w Węgierskiej Górce w Nowej Hali.
Podczas imprezy organizatorzy na ręce Mariusza "Harnasia" Kąkola otrzymali 100 tyś. zł, niestety... w postaci zmielonej i zapakowene w elegancki brykiet ;)
Mnogość atrakcji i uczestników spowodowała, że było co fotografować. Poniżej prezentujemy obszerną fotorelację ok. 300 zdjęć od naszych redakcyjnych fotografów (Mertak, Wolny) oraz przyjaciela portalu Ryszarda Tarana.
(Kliknij w poniższą miniaturę, aby przejść do całej fotorelacji)
Poniżej wideorelacja z imprezy autorstwa Daniela Franka
Wideorelacja ekipy mojzywiec.pl
Specjalne podziękowania dla wszystkich zaangażowanych w organizację II Zbójnickich Łostatków
Echa muzyki góralskiej ucichły już po sobotniej imprezie i zataiły się gdzieś w beskidzkim lesie. Podziękowania dla sponsorów i dobroczyńców rozbrzmiewały z głośników i widniały na plakatach. Ja jednak chce podziękować jeszcze ludziom którzy cały czas pomagali przy naszej imprezie i swój czas poświęcili aby nasza mała ojczyzna CIĘCINA mogła wreszcie zakwitnąć !
Za poświęcenie i wkład pragnę podziękować naszym kamratom, Zbójnikom z Mesznej . Przemkowi Kurowskiemu i jego żonie za pomoc w przygotowaniu góralskiego jadła, Krzysiowi Kuflowi i całej jego familii za zaangażowanie wszystkich sił rodzinnych do pomocy przy przedsięwzięciu.
Szczególne podziękowania kieruje również do mojego kuzyna Piotrka Kupczaka z Płonego którego nie zabraknie nigdy gdy zajdzie potrzeba pomocy. Chociaż nie jest z Cięciny zawsze można go zobaczyć jak mocno angażuje się w pomoc przy różnych inicjatywach związanych z naszą wsią .
Serdeczne podziękowania należą się również Marcinowi Kupczakowi od Fabisia . Dzięki niemu mogliśmy się cieszyć ciepłem ognisk . Marcina podobnie jak Piotrka możemy zawsze zobaczyć przy pomocy w imprezach. Muszę pochwalić jego postawę. Młody chłopak i zawsze chętny do roboty. Takich ludzi więcej a jeszcze nie jedną góralską imprezę uda się w Cięcinie zorganizować!
Nie mogę zapomnieć również o ludziach którzy całą noc na kilkunastostopniowym mrozie pilnowali zemną bezpieczeństwa sprzętu i ogniska pod wielkim kotłem. Była to chyba najbardziej wyczerpująca i męcząca praca. Dziękuje więc mojemu tacie Januszowi Kąkolowi za poświęcenie i pomoc w tej trudnej robocie stróża.
Na końcu jeszcze serdecznie dziękuje Grzesiowi Brodce (Brodasowi) który włożył wiele czasu i serca w przygotowanie Zbójnickich Łostatków! Był zawsze na miejscu kiedy był potrzebny. jeszcze raz dzięki Grzesiu!
Jasiowi Stopce który w szczególny sposób wspiera nasze inicjatywy i z sercem podchodzi do spraw związanych z naszą góralską kulturą i tradycją! Dzięki przyjacielu i pełen szacunek z mojej strony!
Serdeczne dzięki dla kolegi Leszka Młodzianowskiego założyciela portalu Zbójnicki Szlak za pomoc w promocji imprezy i przekazanie na ręce organizatorów i pomocników Zbójnickich dukatów. Dzięki za wszystko i możesz w każdej chwili liczyć na naszą pomoc!
Dziękuje również z tego miejsca mojej Żonie Marioli za pomoc i wsparcie przy pracy nad całym przedsięwzięciem!
Nie mogę również zapomnieć o Władzach Gminy Węgierska Górka i Ośrodku Promocji Gminy. Ich wkład i zaangażowanie w dużym stopniu przyczynił się do sukcesu imprezy . Dziękuję!
A już tak na sam koniec dziękuję wszystkim ludziom z naszej wsi i z poza jej rejonu za tak liczne przybycie i chęć zobaczenia tego co z tak wielkim trudem przygotowywało wiele ludzi. Jeszcze raz dziękuje wszystkim i zapraszamy za rok!
Mariusz Kąkol (Harnaś)
Zobacz także:
Relacja i zdjęcia z I Zbójnickich Łostatków (Góralskich Łostatków) 2010
Zapowiedź II Zbójnickich Łostatków 2011
Komentarze
Szanowni zbóje podziwiam Waszą pracę związaną z organizowaniem takich imprez. Jedna mała prośba a raczej uwaga. Jako zbójnicy używacie pistoletów skałkowych z epoki XVIII i początków XIX wieku. Każdy z Was wystrzelił kilka razy na imprezie nie zważając na to, że nie mieliście ani prochu, ani kulek. Każdy zbójnik mający pistolet skałkowy /nie kapiszonowy ? bo zbójnicy po wsiach nie mieli dostępu do spłonek z piorunianem rtęci/ musiał mieć rożek z prochem czarnym przy pasie lub w późniejszych czasach prochownicę butelkową oraz woreczek z kulkami ołowianymi , przybitką i zapasowym krzemieniem do zamka spustowego.
Ważne, że kilku procentowe zawilgocenie prochu powodowało brak zapłonu, a krzemień w zderzeniu z metalem często się rozlatywał. Ten mały mankament w Waszych strojach jest z punktu widzenia ścisłości historycznej istotny. Broń ładowano przed strzałem aby proch nie zawilgł. Nie mając prochownicy ani woreczka z kulkami i przybitką oraz flejtuchami /materiał do uszczelniania za małych kul w lufie/ nie możecie wykonywać kolejnych strzałów. Pistolet skałkowy to nie bumerang. Ma swoje wymagania i dla zachowania ścisłości historycznej musi mieć na wyposażeniu prochownicę, woreczek z kulkami i akcesoriami. Jeszcze jedna uwaga. Ważne jest jakie nosicie repliki broni. Zbójnicy posiadali pistolety skałkowe wyposażenia armii austriackiej. Nie były to ani włoskie , ani francuskie tak ogólnie dostępne teraz. Nie były to pistolety kapiszonowe. Większość tej broni pochodziła z kradzieży podczas dezercji z szeregów armii cesarskiej.
Z szacunkiem do Waszej pracy
Pozdrawiam YETI
Ludzie szli z ochotą i z zamiłowania!Ter az obserwujemy że czym młodsze pokolenie tym większa chęć zarobku ( Jeżeli 20zł można nazwać zarobkiem). Skończyły się czasy gdzie tradycja była najważniejsza. W tamtym roku na godach w Milówce też nie było rewelacji z jedzeniem ale kto pamięta dawne czasy ten wie że kiedyś nie było nic i szło się wesoło dla utrzymania tradycji .
Gody w Milówce wygrała grupa "Gronicki" z Brzusnika . Ciężko mi się wypowiedzieć jak wystąpili ale komisja wybrała ich jako najlepsi. A więc inni niby pokrzywdzeni z wyzywali za decyzję komisję. Czy to jest rywalizacja czy ma być z góry wiadomo kto jest najlepszy. Trzeba umieć przegrywać !!
Co się tyczy jeszcze tego jedzenia. Przebierańcy ze Zwardonia z tak dalekiej wsi byli bardzo zadowoleni że mogli się pokazać i zaprosili nas na dni Zwardonia w zamian za to że my zaprosiliśmy ich do nas. Dwie grupy z Żabnicy zadowolone i nic nikomu nie przeszkadzało. Nasza wspaniała grupa "BACIARY Z CIĘCINY" cieszyli się że mogli wystąpić przed swoją publicznością. Każdy wyjechał pojedzony i co mogliśmy dać to dostali! Od chłopaków z Cisca też nie słyszałem żadnej krytyki . Tylko Bukowina i Jantary mieli obiekcje chociaż nie wiem dlaczego jeżeli przed występem było spotkanie z kierownikami grup i dyrektor opg przekazał wszelkie ustalenia i wszystkim pasowało ... To tak w celu wyjaśnienia a wody do grochówki na pewno nikt nie dolewał to po prostu czyjś złośliwy wymysł :-)
Pozdrawiam!!
Pomimo tego imprezę uważam za udaną.:-)
Kanał RSS z komentarzami do tego postu.